Bo z tą kapucziną to ja mam problem. A właściwie, to bez niej mam problem, bo kocham. Ale jak mam być w 100% szczera, to chodzi o pianę. Mleczną, kremową, puszystą, słodziutką i sycącą pianę, która wieńczy jakiś tam napój kawowy.
Także, jeśli jesteś kawoszem z krwi i kości — nie czytaj tego wpisu, bo dostaniesz zawału. A już na pewno, jeśli parasz się kawą speciality — nic tu po Tobie.
Ale jeśli jesteś weganinem, albo osobą, która ogranicza produkty odzwierzęce, tudzież domowym baristą, który lubi eksperymentować z kawami — ten wpis może być dla Ciebie.
Nakreślę może, skąd moja zamiłowanie do tej mlecznej piany. Chociaż tu pewnie przydałby się jakiś psycholog. Niemniej, od lat mam zamiłowanie do mlecznej pianki. Wszystko zaczęło się od mojego wyjazdu do UK i pracy w kawiarni. Tam nauczyli mnie używania profesjonalnego sprzętu i odkryłam wersję mlecznej pianki, która najbardziej mi smakowała. Ja nawet wyjadałam całe piczery, tudzież dzbanki — ubitej, mlecznej pianki… Nie pytajcie. Następnie wróciłam do Polski i tutaj pracowałam w Coffee Heaven, Starbucksie, Costa oraz Green Caffe Nero. Każde z tych miejsc miało swoje procedury zarówno na parzenie kawy jak i pienienie. I wszędzie były inne standardy.
Także, jak widzicie, z tym spienianiem, to nie jest prosta sprawa, wymaga niezłych umiejętności i każdy niuans się liczy. Ważne są m.in. rozmiar dzbanka, ilość mleka i jego rodzaj oraz temperatura, stopień zanurzenia dyszy, nawet kąt jest istotny, timing kluczowy, potem proces polerowania, albo właśnie zero polerowania, rysunki na cappu albo właśnie nie. Także co miejsce — inna filozofia.
Uff, jeśli nadal tu jesteś, to teraz trochę faktów.
Żeby uzyskać kremową piankę na swojej kapuczinie — zwróć uwagę na ilość białka w napoju oraz tłuszczu. Spienianie to proces chemiczny, w którym cząsteczki białka ulegają denaturacji. Tłuszcz natomiast jest nośnikiem smaku.
Drugą kwestią jest sprzęt — mówimy tu o domowym, bo wiadomo, że najlepsza będzie dysza profesjonalnego sprzętu w kawiarni. Jeśli nie masz budżetu — elektryczny spieniacz z IKEA da radę, ale jeśli uwielbiasz i często pijesz kawę — warto zainwestować w coś droższego. French Press da radę, ale tu musisz bawić się w podgrzewanie mleka no i trochę „natrzepać”. Są ludzie, którzy używają słoika, ale piana jest raczej bomboladą. Ja od lat posiadam elektryczny spieniacz Tchibo i przyznam, że robi lepszą pianę niż niejeden barista (musicie wiedzieć, że najbardziej wymagającym klientem kawiarni jest były barista). Kawę parzę w kawiarce, albo używam zwykłej rozpuszczalnej — jak wspomniałam, dla mnie w kapuczinie kluczowa jest ta jednolita, kremowa pianka.
Dobra, to teraz: jakie mleko?
Wiadomo, że krowie i tłuste będzie najsmaczniejsze i najłatwiej się spienia. Ale jeśli — jak ja, nie jesz produktów odzwierzęcych — jest sporo opcji roślinnych. Niestety, nie każde mleko roślinne, czy też napój da się spienić, gdyż, jak wspomniałam — niezbędne jest białko, a wiele z tych napoi to po prostu węglowodany ze znikomą jego ilością. I co ciekawe — różnice są także w producencie mlek, które wynikają z dodatków stosowanych w mleku.
Ok, to, które mleko roślinne nadaje się do kapucziny?
Sojowe — dużo białka i wychodzi za każdym razem. Ja uwielbiam, ale ma specyficzny smak i nie każdemu podejdzie.
Kokosowe — też da się spienić.
Owsiane — tu bywa różnie. Raz wyjdzie, raz nie. Na pewno fajnie smakuje na zimno, jednak przy tworzeniu piany jest loteria i wszystko zależy od marki mleka oraz użytego sprzętu. Profesjonaliści polecają tutaj french press.
Grochowe — duża ilość białka i świetnie się pieni.
Ryżowe i migdałowe — niestety nie zrobią kapucziny.
Zapytałam jeszcze profesjonalistów, które mleka polecają, i zdecydowanie są to produkty marki Alpro pod nazwą Barista. Powodzeniem cieszy się też mleko z grochu Sproud oraz owsiane marki Inka. Pozostałe polecane marki to Oatly oraz Minor Figures.
Mam nadzieję, że ten wpis Ci się przyda. Jeśli nie, to cóż, wiesz o mnie to, że mam piankowego bzika. Ale koniecznie daj znać, czy lubisz cappuccino? I jeśli tak, z jakim mlekiem najczęściej pijesz?